Rano wstałam wypoczęta, sięgnęłam po telefon, aby sprawdzić, która godzina. Gdy zobaczyłam, że jest już 12:30, stwierdziłam, że sobie pospałam. Wygramoliłam się niechętnie z łóżka i podeszłam do szafy zabierając z niej ciuchy. Skierowałam się do łazienki, aby się odświeżyć. Weszłam pod prysznic, woda była tak delikatnie ciepła, że umycie się zajęło mi trochę dłużej niż zawsze. Wychodząc z kabiny owinęłam się puchatym białym ręcznikiem i podeszłam do lustra. Umyłam zęby i wysuszyłam włosy. Na twarz naniosłam delikatnie podkładu oraz puder i pomalowałam rzęsy. Rozczesałam włosy i ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy. Wróciłam do pokoju po telefon i zeszłam na dół. Skierowałam się do kuchni i zobaczyłam kartkę na lodówce:
POJECHAŁEM DO PRACY, W LODÓWCE MASZ KANAPKI. O 13:30 POWINIEN PRZYJŚĆ THOMAS PO KILKA PAPIERÓW. LEŻĄ NA STOLE W JADALNI.
Poszłam do salonu usiadłam wygodnie na kanapie i jedząc kanapkę włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach w poszukiwaniu czegoś, a najlepiej meczu. Gdy zobaczyłam, że zaczyna się mecz BVB-Real od razu przypomniały mi się piękne 4 bramki Lewego. Oczywiście zostawiłam i mimo, że cały mecz znałam na pamięć, to za każdym razem oglądałam go z zapartym tchem. Gdy w 9 minucie Götze podał do Lewandowskiego, a ten strzelił bramkę na 1:0 dla BVB, zadzwonił dzwonek. Wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi, aby je otworzyć. W drzwiach stał Thomas Müller. No tak, przecież tata napisał. Trochę się spóźnił, ale jest.
-Hej - przywitał się posyłając mi tym samym uśmiech.
-Hej, pewnie przyszedłeś po papiery, tak? - odwzajemniłam jego czynność.
-Tak.
-Już po nie idę, jak chcesz to wejdź.
Poszłam do jadalni po teczkę, kiedy wróciłam mężczyzna wstał z wiklinowego fotela, na którym siedział, czekając na mnie.
-Proszę - powiedziałam podając mu dokumenty.
-Dziękuję... Natalia - zaśmiał się widząc moją zdumioną twarz - do zobaczenia.
-Pa.
Skąd on zna moje imię, a mniejsza z tym. Lubiłam go jako piłkarza, ponieważ nie miałam okazji poznać go jako osoby prywatnej. Wróciłam na miejsce, które zajmowałam przed przyjściem Thomasa i dalej wpatrywałam się w telewizor, w którym nadal trwał mecz. 55 minuta i kolejna bramka Lewandowskiego, to już 3 w tym meczu. Iii... Zadzwonił telefon. Ludzie, co Wy macie takie wyczucie, że jak Robert strzela, to ktoś chce coś ode mnie? Zaśmiałam się i odebrałam dzwoniący telefon. Jeszcze tylko popatrzyłam na ekran, aby zobaczyć, kto dzwono. Okazało się, że to Ewa, żona Łukasza Piszczka.
-Proszę?
-Hej Natka - usłyszałam jej roześmiany głos, w tle było słychać jeszcze Piszczka, który krzyczał ' heeej' oraz ' powiedz, że jej macham'. Zaśmiałam się.
-Co tam Ewka?
-A dobrze, a u Ciebie? Łukasz Ci macha - zaśmiała się.
-Też dobrze, ładnie tu, ale kocham Dortmund. Odmachałam mu.
-No fakt, a widziałaś już Mario? - zapytała, a mi momentalnie łzy zaczęły cisnąć się do oczu. Może i już minęło dużo czasu, ale nie potrafię przestać o nim myśleć.
-Nie, pewnie nawet o mnie w ogóle nie myśli.
-Mała - telefon przejął Łukasz - powiem Ci coś, on za Tobą szaleje. Kocha Cię. Dzwonił dzisiaj i pytał, co u Ciebie. Nie ma odwagi zagadać po tym co się stało. Wiem, że Ty go też kochasz. Wszystko się ułoży.
-Ehh, kocham Was - uśmiechnęłam się przez łzy, wzruszona tym co usłyszałam.
-My Ciebie też, ale muszę kończyć, bo jedziemy na zakupy, pa.
-Pa - usłyszałam dźwięk, który zawsze jest przy kończącym się połączeniu.
Czyli jednak o mnie myśli. Martwi się o mnie. Dzwonił do Łukasza i pytał o mnie. On mnie kocha. Matko on mnie kocha. Ale... Przecież jest z Ann. Moje rozmyślania przerwały otwierające się drzwi, przez które wszedł tata.
-Hej - przywitałam się
-Cześć
-Jak było?
-Dobrze. Jak zawsze na początku leniwi, a potem już lepiej - zaśmiał się.
-Chcesz coś do jedzenia?
-Nie, nie jestem głodny
-Dobrze, tato? Dasz mi adres do Thiago? Chciałabym go odwiedzić.
-Jasne, odwieźć Cię?
-Nie. A daleko mieszka?
-Jakieś 20 minut stąd na nogach.
-To się przejdę, tylko czy trafię - zaśmiałam się
-Trafisz, tu masz adres. - podał mi karteczkę, gdzie napisał adres domu Alcântary.
-Dziękuję - posłałam mu uśmiech i ubrałam płaszcz, już miałam wychodzić, gdy przypomniałam sobie, że nie wzięłam torby. Pobiegłam na górę, wzięłam szukaną rzecz i już mnie w domu nie było. Szłam chodnikiem, gdy zobaczyłam sklep, pomyślałam, że kupię ulubioną czekoladę i żelki Thiago. Szukając słodyczy rozmyślałam, czy aby na pewno trafię do domu przyjaciela. No, cóż, najwyżej do niego zadzwonię. Kiedy stałam przy kasie podszedł uśmiechnięty Thomas.
-Znowu się spotykamy. - zaśmiał się - O, ulubione słodkości Thiago.
-Tak, zamierzam do niego iść, ale nie wiem, czy trafię.
-Mieszka prawie obok mnie, mogę Cię zaprowadzić - zaproponował.
-Nie chcę Ci robić kłopotu.
-Żaden kłopot, a przyjemność - uśmiechnął się.
-No dobrze, dziękuję.
Ruszyliśmy w stronę domu Thiago. Z Thomasem rozmawiało mi się bardzo dobrze, mieliśmy podobne poczucie humoru. W pewnym momencie Müller się zatrzymał.
-To tu - wskazał ręką dom.
-Jaki gejuch, po co mu różowe flamingi? - Zapytałam sama siebie, a Thomas, gdy to usłyszał nie mógł powstrzymać śmiechu, przez co ludzie patrzyli na niego trochę jak na idiotę
-Kocham Cię już - mówiąc to próbował się ogarnąć - to ja Cię zostawię niestety, pa.
-Pa.
Ruszyłam do bramki, która była otwarta. Na chodniku leżało kilka listów, więc wzięłam je do ręki. Gdy już byłam przy drzwiach, zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam, aż otworzy. Długo czekać nie musiałam, drzwi się otworzyły i przede mną stanął zdziwiony...
Chciałam napisać w nim coś o wczorajszym meczu, ale niestety ze względu na testy rozdział został napisany już dawno. Rozdział dłuższy, niż poprzedni. Kolejne postaram się pisać dłuższe :)
Jak Wam poszły egzaminy? :P
Do następnego :)
Good luck!
POJECHAŁEM DO PRACY, W LODÓWCE MASZ KANAPKI. O 13:30 POWINIEN PRZYJŚĆ THOMAS PO KILKA PAPIERÓW. LEŻĄ NA STOLE W JADALNI.
Tata.
Przeczytawszy krótką wiadomość spojrzałam na zegarek, który wskazywał 13:27. Pomyślałam, że dobrze, że się obudziłam, bo gdybym mu otworzyła w takim stanie, to szkoda mówić. Wyciągnęłam szklankę z szafki i nalałam do niej wody. Otworzyłam lodówkę i niechętnie wzięłam jedną z kanapek. Zobaczyłam, że nie ma na niej masła.
-Pamiętał - uśmiechnęłam się i powiedziałam sama do siebie.Poszłam do salonu usiadłam wygodnie na kanapie i jedząc kanapkę włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach w poszukiwaniu czegoś, a najlepiej meczu. Gdy zobaczyłam, że zaczyna się mecz BVB-Real od razu przypomniały mi się piękne 4 bramki Lewego. Oczywiście zostawiłam i mimo, że cały mecz znałam na pamięć, to za każdym razem oglądałam go z zapartym tchem. Gdy w 9 minucie Götze podał do Lewandowskiego, a ten strzelił bramkę na 1:0 dla BVB, zadzwonił dzwonek. Wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi, aby je otworzyć. W drzwiach stał Thomas Müller. No tak, przecież tata napisał. Trochę się spóźnił, ale jest.
-Hej - przywitał się posyłając mi tym samym uśmiech.
-Hej, pewnie przyszedłeś po papiery, tak? - odwzajemniłam jego czynność.
-Tak.
-Już po nie idę, jak chcesz to wejdź.
Poszłam do jadalni po teczkę, kiedy wróciłam mężczyzna wstał z wiklinowego fotela, na którym siedział, czekając na mnie.
-Proszę - powiedziałam podając mu dokumenty.
-Dziękuję... Natalia - zaśmiał się widząc moją zdumioną twarz - do zobaczenia.
-Pa.
Skąd on zna moje imię, a mniejsza z tym. Lubiłam go jako piłkarza, ponieważ nie miałam okazji poznać go jako osoby prywatnej. Wróciłam na miejsce, które zajmowałam przed przyjściem Thomasa i dalej wpatrywałam się w telewizor, w którym nadal trwał mecz. 55 minuta i kolejna bramka Lewandowskiego, to już 3 w tym meczu. Iii... Zadzwonił telefon. Ludzie, co Wy macie takie wyczucie, że jak Robert strzela, to ktoś chce coś ode mnie? Zaśmiałam się i odebrałam dzwoniący telefon. Jeszcze tylko popatrzyłam na ekran, aby zobaczyć, kto dzwono. Okazało się, że to Ewa, żona Łukasza Piszczka.
-Proszę?
-Hej Natka - usłyszałam jej roześmiany głos, w tle było słychać jeszcze Piszczka, który krzyczał ' heeej' oraz ' powiedz, że jej macham'. Zaśmiałam się.
-Co tam Ewka?
-A dobrze, a u Ciebie? Łukasz Ci macha - zaśmiała się.
-Też dobrze, ładnie tu, ale kocham Dortmund. Odmachałam mu.
-No fakt, a widziałaś już Mario? - zapytała, a mi momentalnie łzy zaczęły cisnąć się do oczu. Może i już minęło dużo czasu, ale nie potrafię przestać o nim myśleć.
-Nie, pewnie nawet o mnie w ogóle nie myśli.
-Mała - telefon przejął Łukasz - powiem Ci coś, on za Tobą szaleje. Kocha Cię. Dzwonił dzisiaj i pytał, co u Ciebie. Nie ma odwagi zagadać po tym co się stało. Wiem, że Ty go też kochasz. Wszystko się ułoży.
-Ehh, kocham Was - uśmiechnęłam się przez łzy, wzruszona tym co usłyszałam.
-My Ciebie też, ale muszę kończyć, bo jedziemy na zakupy, pa.
-Pa - usłyszałam dźwięk, który zawsze jest przy kończącym się połączeniu.
Czyli jednak o mnie myśli. Martwi się o mnie. Dzwonił do Łukasza i pytał o mnie. On mnie kocha. Matko on mnie kocha. Ale... Przecież jest z Ann. Moje rozmyślania przerwały otwierające się drzwi, przez które wszedł tata.
-Hej - przywitałam się
-Cześć
-Jak było?
-Dobrze. Jak zawsze na początku leniwi, a potem już lepiej - zaśmiał się.
-Chcesz coś do jedzenia?
-Nie, nie jestem głodny
-Dobrze, tato? Dasz mi adres do Thiago? Chciałabym go odwiedzić.
-Jasne, odwieźć Cię?
-Nie. A daleko mieszka?
-Jakieś 20 minut stąd na nogach.
-To się przejdę, tylko czy trafię - zaśmiałam się
-Trafisz, tu masz adres. - podał mi karteczkę, gdzie napisał adres domu Alcântary.
-Dziękuję - posłałam mu uśmiech i ubrałam płaszcz, już miałam wychodzić, gdy przypomniałam sobie, że nie wzięłam torby. Pobiegłam na górę, wzięłam szukaną rzecz i już mnie w domu nie było. Szłam chodnikiem, gdy zobaczyłam sklep, pomyślałam, że kupię ulubioną czekoladę i żelki Thiago. Szukając słodyczy rozmyślałam, czy aby na pewno trafię do domu przyjaciela. No, cóż, najwyżej do niego zadzwonię. Kiedy stałam przy kasie podszedł uśmiechnięty Thomas.
-Znowu się spotykamy. - zaśmiał się - O, ulubione słodkości Thiago.
-Tak, zamierzam do niego iść, ale nie wiem, czy trafię.
-Mieszka prawie obok mnie, mogę Cię zaprowadzić - zaproponował.
-Nie chcę Ci robić kłopotu.
-Żaden kłopot, a przyjemność - uśmiechnął się.
-No dobrze, dziękuję.
Ruszyliśmy w stronę domu Thiago. Z Thomasem rozmawiało mi się bardzo dobrze, mieliśmy podobne poczucie humoru. W pewnym momencie Müller się zatrzymał.
-To tu - wskazał ręką dom.
-Jaki gejuch, po co mu różowe flamingi? - Zapytałam sama siebie, a Thomas, gdy to usłyszał nie mógł powstrzymać śmiechu, przez co ludzie patrzyli na niego trochę jak na idiotę
-Kocham Cię już - mówiąc to próbował się ogarnąć - to ja Cię zostawię niestety, pa.
-Pa.
Ruszyłam do bramki, która była otwarta. Na chodniku leżało kilka listów, więc wzięłam je do ręki. Gdy już byłam przy drzwiach, zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam, aż otworzy. Długo czekać nie musiałam, drzwi się otworzyły i przede mną stanął zdziwiony...
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Hej :)
Już drugi rozdział oddaję w Wasze ręce xD Co o nim myślicie?Chciałam napisać w nim coś o wczorajszym meczu, ale niestety ze względu na testy rozdział został napisany już dawno. Rozdział dłuższy, niż poprzedni. Kolejne postaram się pisać dłuższe :)
Jak Wam poszły egzaminy? :P
Do następnego :)
Good luck!
Rozdział cudowny ;* Gdyby nie Piszczu to pewnie by nie wiedziała, że chłopak ciągle ją kocha. Jestem bardzo ciekawa, co powie Mario na widok Natalii :> A egzaminy? Ha! Humanistyczne nawet OK. ROZPRAWKA MNIE ZWALIŁA Z NÓG ;/ WESOŁA URNA XD A przyrodnicze to masakra.. Matematyka też mi poszła nawet dobrze. Oczywiście po powrocie do domu od razu szukanie odpowiedzi w necie. Jutro ostatni dzień, na szczęście.. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny ;* W wolnej chwili zapraszam do siebie http://opowiesc-na-dobranoc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzdziwiony ? no właśnie kto to musiałaś w takim momencie ?!
OdpowiedzUsuńEhh rozdział świetny powoli zaczyna się coś dziać ale kiedy pojawi się Mario? brak go ;( Łukasz jak zawsze wesoły ;) pozdrawiam i czekam na dalsze losy bohaterów oraz życzę dużo weny :)
Kocham twoje opowiadanie, z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :) ;*
OdpowiedzUsuńmasz świetny styl pisania :*
Gusiaczek ;)
wow super blog wpadłam na niego przypadkiem i napewno tu wrócę
OdpowiedzUsuńzapraszam :http://polaczyla-nas-pilka-nozna.blogspot.com/
Pozdrawiam !
Zajebisty rozdział czemu w takim momencie. Obstawiam, że jej oczkom ukazał się zdziwiony MG19
OdpowiedzUsuń