*Trzy miesiące później*
Natalia i Mario nadal nie są razem. Dziewczyna wybaczyła mu zdradę, ale nie potrafi zaufać mu po raz kolejny. Mimo, że go kocha to nie potrafi. Boli ją to, że zrobił jej takie świństwo. Planowali już razem przyszłość, a tu nagle wszystko prysło niczym bańka mydlana. Oboje czuli się jak w bajce, kiedy byli razem. A ostatnie miesiące to najgorszy koszmar, z którego za żadną cenę nie mogą się 'wybudzić'. Mimo, że to ich 'sen', to nie mogą zrobić go po swojej myśli. Mario zamknął się w sobie. Nikt nie może do niego dotrzeć. Ani rodzina, trener, przyjaciele, ani nawet Marco. Niesamowite jest to jaki wpływ miała na niego ta dziewczyna. Kiedy była przy nim był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Kiedy jej nie ma to jego szczęście przemienia się w najgorsze przeciwieństwo. Marco posłuchał jedynie w kwestii alkoholu. Wolał się upić, lecz jego przyjacielowi udało się wybić mu to z głowy.
W ostatnim czasie wydarzyła się rzecz, o której by nawet nikt nie pomyślał.
*Retrospekcja, około 3 tygodnie temu*
Siedziałam sama w domu. Nikoli nie było, ponieważ rozpoczął się rok szkolny i chodziła ona do szkoły.
Kolejny dzień, tydzień, miesiąc bez Mario. Jestem w 3 miesiącu ciąży. Oczywiście ojcem jest Götze, bo kto inny mógłby to być. Nic mu o tym nie mówiłam. Nie wiem, czy mu powiem, chociaż wiem, że powinnam to zrobić. Przeglądałam zdjęcia, kiedy zadzwonił dzwonek. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam, lecz o dziwo nikogo za nimi nie było. Moje nogi zaprowadziły mnie w miejsce to samo co poprzednie, czyli do sypialni. Usiadłam na łóżku i kontynuowałam oglądanie fotografii. Usłyszałam jakieś skrzypnięcia na schodach. Wyszłam z pokoju i poczułam, że spadam. Spadałam ze schodów. Lecz ktoś mi w tym 'pomógł'. W ostatniej chwili usłyszałam znajomy głos i zauważyłam znaną mi twarz. To była ona. Niby zniknęła z mojego życia. Nie odzywała się, a teraz robi coś takiego. Szybko wyszła z pomieszczenia. Byłam szczęśliwa, że nie upadłam na mój delikatnie zaokrąglony brzuch. Sama się zdziwiłam, ponieważ podniosłam się z podłogi i od razu udałam się na kanapę, na której się położyłam. Odczekałam chwilę, a następnie poszłam do kuchni po coś do picia. W szklance był sok. Musiałam go nalać wcześniej i nie wypić, więc zrobiłam to teraz. Sama dziwiłam się sobie, że byłam tak spokojna, pomimo tego co wydarzyło się chwilę temu. Może to przez ciąże. Dzisiaj miałam mieć wizytę u ginekologa. Skierowałam się do drzwi, ponieważ ktoś się do nich dobijał. Otworzyłam je nawet nie patrząc kto to, czego od razu pożałowałam. Otóż przed drzwiami stał Mario. Chciałam zamknąć drzwi, ale mi to uniemożliwił, ponieważ trzymał rękę na klamce.
-Porozmawiaj ze mną, proszę. Nie potrafię bez Ciebie żyć. Kochanie - popatrzył na mnie oczami, z których można było wyczytać ból i tęsknotę.
Zrezygnowana wpuściłam go do środka. Zaproponowałam coś do picia, lecz odmówił.
-Wybacz mi. Wiem, że jestem dupkiem, idiotą, skończonym kretynem i mógłbym tak wymieniać w nieskończoność. Wiem, że na Ciebie nie zasługuję. Ale... Ja Cię kocham, cholernie bardzo kocham. Zacznijmy wszystko od nowa. Wróć do mnie - piłkarz już przede mną klęknął, a z kieszeni wyjął małe pudełeczko - Już dawno chciałem to zrobić. Znamy się 4 lata, a ja darzę Ciebie miłością odkąd się poznaliśmy. Gdyby nie to, że bałem się Twojego odrzucenia, to poprosiłbym od razu, abyś została moją dziewczyną. Jeśli już wtedy bym spytał, to jaka byłaby Twoja odpowiedź?
-Tak - odpowiedziałam cicho, prawie niesłyszalnie.
-Jaki ze mnie idiota - powiedział do siebie, a na mojej twarzy, mimo wszystko wkradł się delikatny uśmiech. - Wiem, że możesz się nie zgodzić, ale zaryzykuję. Nie popełnię takich błędów jak wcześniej. Nie zdziwię się jak dostanę w twarz, ale... Natalia, czy zostaniesz moją...
Nie dokończył, ponieważ złapałam się za brzuch i trzymałam go kurczowo. Niemiec od razu mnie złapał, ponieważ bym się przywróciła. Położył mnie na kanapie. Widziałam strach w jego oczach.
-Kotku, co Ci jest?
Nie wiedziałam co się dzieje. Mario zadzwonił do Łukasza i oznajmił, że zabiera mnie do szpitala. Od razu powiedział dokładnie, do którego. Zniósł mnie do samochodu i ruszyliśmy. Na pewno mój kierowca złamał nie jeden przepis drogowy. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
*Mario*
Nie miałem pojęcia co się dzieje. Natalia trzymała się za brzuch. Widać było, że ją boli i nie może się przez to ruszyć, dlatego zabrałem ją na ręce i szybko zawiozłem do szpitala. Czekałem na korytarzu, ponieważ zabrali ją na salę. Siedzieli ze mną już Łukasz z Ewą, Miki oraz Lewy, którym wytłumaczyłem co się stało. Po około godzinie wyszedł lekarz i do nas podszedł. Tak bardzo bałem się o moją małą Natkę.
-Państwo są z rodziny Pani Guardioli? - zapytał.
-Jasne - odpowiedziała Ewa.
-Co z nią? - Spytałem od razu.
-Cóż. Z Panią Natalią dobrze, jej stan jest stabilny. Bardzo mi przykro, ale nie udało nam się uratować dziecka. Mam też złą wiadomość dla Państwa. Pani Natalia jest w śpiączce, nie wiemy kiedy się wybudzi. Proszę o cierpliwość, a teraz przepraszam, lecz muszę już iść - zakończył.
Jak to dziecka nie dało się uratować. Jakiego dziecka? Czy to było moje dziecko? I śpiączce? Ale... Nie mogę w to uwierzyć. Od razu weszliśmy na salę, w której leżał mój Aniołek. Była taka blada. Jej jasne, blond włosy 'rozsypane' były po całej poduszce. Podszedłem do łóżka, usiadłem na krześle i łapiąc jej dłoń, pocałowałem ją w nią. Splotłem nasze palce razem i oparłem głowę o nasze ręce. Nawet nie wiem ile tak siedziałem, ale zostałem sam na sali. Ewa wychodząc oznajmiła, że zajmie się Amelią. Nie ruszyłem się z miejsca. Łza spłynęła mi po policzku. Nie mogę znieść myśli, że mógłbym więcej nie usłyszeć jej cudownego śmiechu. Nie zobaczyć uśmiechu, który zdobił jej twarz. Jedno jest pewne, będę przy niej cały czas.
*Teraźniejszość*
Kolejny dzień, tydzień, kiedy przychodzę do Natalii, do szpitala. W sumie to w ogóle stąd nie wychodziłem. Byłem całe noce przy niej. Popołudniami przychodziła Ewa z Agatą i wyganiały mnie do domu. Ulegałem, ale szybko wracałem. Dzisiaj od rana miałem dziwnie dobry humor. Wszedłem do sali, w której leżała moja Kruszynka i złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach. Splotłem nasze palce razem i spuściłem głowę. Poczułem jakby coś się delikatnie poruszyło w mojej dłoni. Myślałem, że mi się wydaje, ale poczułem po raz drugi poruszenie. Powieki Natalii lekko zadrżały i po chwili się otworzyły. Zawołałem lekarza, który wyprosił mnie na korytarz. Szybko skontaktowałem się z chłopakami i ojcem Natki. Po kilku minutach mogłem zająć swoje poprzednie miejsce.
-Kochanie, nareszcie. Byłem przy Tobie ciągle i czekałem, aż się wzbudzisz.
-Wiem. Czułam to - odpowiedziała słabym głosem - Mario, przepraszam. Ja, ja byłam z Tobą w ciąży - spłynęła jej łza.
-Nie płacz, spokojnie - ucałowałem jej rękę.
-Mario, to była Ann. To ona mnie zepchnęła. Gdzie Nikola?
-Spokojnie, wszystko wiem. To ona dodała Ci do soku tabletki na poronienie. Z Ewą, spokojnie. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też - odpowiedziała.
-Mogłabyś to powtórzyć? - poprosiłem.
-Kocham Cię Kretynie - uśmiechnęła się.
-Jak ja za Tobą tęsknię. Proszę. Wróć do mnie - popatrzyłem jej w oczy, a nasze dłonie delikatnie ścisnąłem.
Delikatnym skinieniem palca, poprosiła, abym się do niej przysunął. Powoli przesuwałem się do jej twarzy.
-Jeszcze troszkę - usłyszałem jej delikatny śmiech.
Dzieliły nas milimetry. Nie mogłem się powstrzymać i jej nie pocałować, dlatego moje usta przywarły do jej. Delikatnie muskułem jej wargi, które tak bardzo mnie kusiły. Odkąd tylko ją poznałem to zawładnęła moim umysłem. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie.
-Wiem, że to nieodpowiedni moment, ale czy zostaniesz moją żoną? - nie wiem co mną kierowało, że w tym momencie o to spytałem - wiem, że chciałaś, aby stało się to na meczu, ale...
-Tak - jej usta wygięły się tworząc uśmiech.
Delikatnie musnąłem po raz kolejny jej usta. Włożyłem jej pierścionek na palec. Zawsze nosiłem go przy sobie. Nie mam pojęcia, dlaczego. Po prostu czekałem, aż wreszcie będę mógł go dać mojej największej i jedynej miłości. Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy. Nie dane nam było nacieszyć się sobą. Po chwili cała zgraja wpadła do sali, a ja po cichu wyszedłem i zadzwoniłem do Pepa.
-Dzień dobry.
-Witaj Mario.
-Mam pytanie.
-Słucham Cię.
-Czy zgadza się Pan, abym mógł poprosić Natalię o rękę? To znaczy. Czy mógłbym prosić Pańską córkę o rękę? To znaczy. Czy mógłbym prosić Pana o rękę Pańskiej córki - język mi się plątał. Odkąd odszedłem z Bayernu, to zwracałem się do ojca Natalia przez 'Pan'.
-Spokojnie - zaśmiał się - Tak.
-Uff, to dobrze, bo się zgodziła godzinę temu - usłyszałem śmiech byłego szkoleniowca - Przepraszam, ale muszę kończyć. Do widzenia.
-W Dortmundzie będę jak najszybciej. Do widzenia
Wróciłem do Natalii i chłopaków.
*Natalia*
Mario jest moim narzeczonym. Jestem taka szczęśliwa, a zarazem smutna, ponieważ straciłam dziecko. Mój przyszły mąż wyszedł, kiedy wpadli chłopcy. Zaczęli mnie ściskać i opowiadać co mnie ominęło.
-Wygraliśmy Super Puchar Niemiec - krzyknął Marco.
-Gratuluję. Szkoda, że tego nie widziałam - posmutniałam.
-Nagraliśmy Ci - wyszczerzył się Robert.
-Kocham Was, ale nie mówicie jaki wynik - zaśmiałam się.
-My Ciebie też. - odparli.
-A to Ci powiemy - zaśmiał się Ilkay.
Do sali wszedł Mario i usiadł obok mnie.
-Pytałem lekarza, kiedy Cię wypuszczą i wypis dostaniesz jutro rano. Wyniki wyszły dobre.
-Ej, czy Wy - Kuba był zdezorientowany.
-Tak - powiedział dumnie Mario.
-To dlaczego my o niczym nie wiemy? - oburzył się Miki.
-Ale czekaj, czekaj. Co Ty masz na palcu - spostrzegł Lewy.
-Nic - zaśmiałam się, a Götze razem ze mną.
-Pokaż tę rękę - Łukasz złapał moją dłoń - ej, to jak zaręczynowy wygląda.
-No fakt - poparł go Kuba.
-Może dlatego, że to zaręczynowy - odpowiedział mój narzeczony.
-Seeeriooo? - zdziwili się piłkarze. - Gratulacje.
-Dobra, Grubasie. Z jakiej gumy go masz? - śmiał się Kuba.
-A wal się - oburzył się.
-Oj, Kochanie - pocałowałam go w policzek.
Chłopcy posiedzieli jeszcze chwilę i wyszli. Został tylko Mario i Marco, któremu o 22:30 udało się wyciągnąć mojego ukochanego do domu. Pomogłam mu, wyganiając go do domu. Udał obrażonego, ale gdy tylko go pocałowałam od razu przestał. Drzwi się zamknęły i zostałam sama na sali.
Natalia i Mario nadal nie są razem. Dziewczyna wybaczyła mu zdradę, ale nie potrafi zaufać mu po raz kolejny. Mimo, że go kocha to nie potrafi. Boli ją to, że zrobił jej takie świństwo. Planowali już razem przyszłość, a tu nagle wszystko prysło niczym bańka mydlana. Oboje czuli się jak w bajce, kiedy byli razem. A ostatnie miesiące to najgorszy koszmar, z którego za żadną cenę nie mogą się 'wybudzić'. Mimo, że to ich 'sen', to nie mogą zrobić go po swojej myśli. Mario zamknął się w sobie. Nikt nie może do niego dotrzeć. Ani rodzina, trener, przyjaciele, ani nawet Marco. Niesamowite jest to jaki wpływ miała na niego ta dziewczyna. Kiedy była przy nim był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Kiedy jej nie ma to jego szczęście przemienia się w najgorsze przeciwieństwo. Marco posłuchał jedynie w kwestii alkoholu. Wolał się upić, lecz jego przyjacielowi udało się wybić mu to z głowy.
W ostatnim czasie wydarzyła się rzecz, o której by nawet nikt nie pomyślał.
*Retrospekcja, około 3 tygodnie temu*
Siedziałam sama w domu. Nikoli nie było, ponieważ rozpoczął się rok szkolny i chodziła ona do szkoły.
Kolejny dzień, tydzień, miesiąc bez Mario. Jestem w 3 miesiącu ciąży. Oczywiście ojcem jest Götze, bo kto inny mógłby to być. Nic mu o tym nie mówiłam. Nie wiem, czy mu powiem, chociaż wiem, że powinnam to zrobić. Przeglądałam zdjęcia, kiedy zadzwonił dzwonek. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam, lecz o dziwo nikogo za nimi nie było. Moje nogi zaprowadziły mnie w miejsce to samo co poprzednie, czyli do sypialni. Usiadłam na łóżku i kontynuowałam oglądanie fotografii. Usłyszałam jakieś skrzypnięcia na schodach. Wyszłam z pokoju i poczułam, że spadam. Spadałam ze schodów. Lecz ktoś mi w tym 'pomógł'. W ostatniej chwili usłyszałam znajomy głos i zauważyłam znaną mi twarz. To była ona. Niby zniknęła z mojego życia. Nie odzywała się, a teraz robi coś takiego. Szybko wyszła z pomieszczenia. Byłam szczęśliwa, że nie upadłam na mój delikatnie zaokrąglony brzuch. Sama się zdziwiłam, ponieważ podniosłam się z podłogi i od razu udałam się na kanapę, na której się położyłam. Odczekałam chwilę, a następnie poszłam do kuchni po coś do picia. W szklance był sok. Musiałam go nalać wcześniej i nie wypić, więc zrobiłam to teraz. Sama dziwiłam się sobie, że byłam tak spokojna, pomimo tego co wydarzyło się chwilę temu. Może to przez ciąże. Dzisiaj miałam mieć wizytę u ginekologa. Skierowałam się do drzwi, ponieważ ktoś się do nich dobijał. Otworzyłam je nawet nie patrząc kto to, czego od razu pożałowałam. Otóż przed drzwiami stał Mario. Chciałam zamknąć drzwi, ale mi to uniemożliwił, ponieważ trzymał rękę na klamce.
-Porozmawiaj ze mną, proszę. Nie potrafię bez Ciebie żyć. Kochanie - popatrzył na mnie oczami, z których można było wyczytać ból i tęsknotę.
Zrezygnowana wpuściłam go do środka. Zaproponowałam coś do picia, lecz odmówił.
-Wybacz mi. Wiem, że jestem dupkiem, idiotą, skończonym kretynem i mógłbym tak wymieniać w nieskończoność. Wiem, że na Ciebie nie zasługuję. Ale... Ja Cię kocham, cholernie bardzo kocham. Zacznijmy wszystko od nowa. Wróć do mnie - piłkarz już przede mną klęknął, a z kieszeni wyjął małe pudełeczko - Już dawno chciałem to zrobić. Znamy się 4 lata, a ja darzę Ciebie miłością odkąd się poznaliśmy. Gdyby nie to, że bałem się Twojego odrzucenia, to poprosiłbym od razu, abyś została moją dziewczyną. Jeśli już wtedy bym spytał, to jaka byłaby Twoja odpowiedź?
-Tak - odpowiedziałam cicho, prawie niesłyszalnie.
-Jaki ze mnie idiota - powiedział do siebie, a na mojej twarzy, mimo wszystko wkradł się delikatny uśmiech. - Wiem, że możesz się nie zgodzić, ale zaryzykuję. Nie popełnię takich błędów jak wcześniej. Nie zdziwię się jak dostanę w twarz, ale... Natalia, czy zostaniesz moją...
Nie dokończył, ponieważ złapałam się za brzuch i trzymałam go kurczowo. Niemiec od razu mnie złapał, ponieważ bym się przywróciła. Położył mnie na kanapie. Widziałam strach w jego oczach.
-Kotku, co Ci jest?
Nie wiedziałam co się dzieje. Mario zadzwonił do Łukasza i oznajmił, że zabiera mnie do szpitala. Od razu powiedział dokładnie, do którego. Zniósł mnie do samochodu i ruszyliśmy. Na pewno mój kierowca złamał nie jeden przepis drogowy. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
*Mario*
Nie miałem pojęcia co się dzieje. Natalia trzymała się za brzuch. Widać było, że ją boli i nie może się przez to ruszyć, dlatego zabrałem ją na ręce i szybko zawiozłem do szpitala. Czekałem na korytarzu, ponieważ zabrali ją na salę. Siedzieli ze mną już Łukasz z Ewą, Miki oraz Lewy, którym wytłumaczyłem co się stało. Po około godzinie wyszedł lekarz i do nas podszedł. Tak bardzo bałem się o moją małą Natkę.
-Państwo są z rodziny Pani Guardioli? - zapytał.
-Jasne - odpowiedziała Ewa.
-Co z nią? - Spytałem od razu.
-Cóż. Z Panią Natalią dobrze, jej stan jest stabilny. Bardzo mi przykro, ale nie udało nam się uratować dziecka. Mam też złą wiadomość dla Państwa. Pani Natalia jest w śpiączce, nie wiemy kiedy się wybudzi. Proszę o cierpliwość, a teraz przepraszam, lecz muszę już iść - zakończył.
Jak to dziecka nie dało się uratować. Jakiego dziecka? Czy to było moje dziecko? I śpiączce? Ale... Nie mogę w to uwierzyć. Od razu weszliśmy na salę, w której leżał mój Aniołek. Była taka blada. Jej jasne, blond włosy 'rozsypane' były po całej poduszce. Podszedłem do łóżka, usiadłem na krześle i łapiąc jej dłoń, pocałowałem ją w nią. Splotłem nasze palce razem i oparłem głowę o nasze ręce. Nawet nie wiem ile tak siedziałem, ale zostałem sam na sali. Ewa wychodząc oznajmiła, że zajmie się Amelią. Nie ruszyłem się z miejsca. Łza spłynęła mi po policzku. Nie mogę znieść myśli, że mógłbym więcej nie usłyszeć jej cudownego śmiechu. Nie zobaczyć uśmiechu, który zdobił jej twarz. Jedno jest pewne, będę przy niej cały czas.
*Teraźniejszość*
Kolejny dzień, tydzień, kiedy przychodzę do Natalii, do szpitala. W sumie to w ogóle stąd nie wychodziłem. Byłem całe noce przy niej. Popołudniami przychodziła Ewa z Agatą i wyganiały mnie do domu. Ulegałem, ale szybko wracałem. Dzisiaj od rana miałem dziwnie dobry humor. Wszedłem do sali, w której leżała moja Kruszynka i złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach. Splotłem nasze palce razem i spuściłem głowę. Poczułem jakby coś się delikatnie poruszyło w mojej dłoni. Myślałem, że mi się wydaje, ale poczułem po raz drugi poruszenie. Powieki Natalii lekko zadrżały i po chwili się otworzyły. Zawołałem lekarza, który wyprosił mnie na korytarz. Szybko skontaktowałem się z chłopakami i ojcem Natki. Po kilku minutach mogłem zająć swoje poprzednie miejsce.
-Kochanie, nareszcie. Byłem przy Tobie ciągle i czekałem, aż się wzbudzisz.
-Wiem. Czułam to - odpowiedziała słabym głosem - Mario, przepraszam. Ja, ja byłam z Tobą w ciąży - spłynęła jej łza.
-Nie płacz, spokojnie - ucałowałem jej rękę.
-Mario, to była Ann. To ona mnie zepchnęła. Gdzie Nikola?
-Spokojnie, wszystko wiem. To ona dodała Ci do soku tabletki na poronienie. Z Ewą, spokojnie. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też - odpowiedziała.
-Mogłabyś to powtórzyć? - poprosiłem.
-Kocham Cię Kretynie - uśmiechnęła się.
-Jak ja za Tobą tęsknię. Proszę. Wróć do mnie - popatrzyłem jej w oczy, a nasze dłonie delikatnie ścisnąłem.
Delikatnym skinieniem palca, poprosiła, abym się do niej przysunął. Powoli przesuwałem się do jej twarzy.
-Jeszcze troszkę - usłyszałem jej delikatny śmiech.
Dzieliły nas milimetry. Nie mogłem się powstrzymać i jej nie pocałować, dlatego moje usta przywarły do jej. Delikatnie muskułem jej wargi, które tak bardzo mnie kusiły. Odkąd tylko ją poznałem to zawładnęła moim umysłem. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie.
-Wiem, że to nieodpowiedni moment, ale czy zostaniesz moją żoną? - nie wiem co mną kierowało, że w tym momencie o to spytałem - wiem, że chciałaś, aby stało się to na meczu, ale...
-Tak - jej usta wygięły się tworząc uśmiech.
Delikatnie musnąłem po raz kolejny jej usta. Włożyłem jej pierścionek na palec. Zawsze nosiłem go przy sobie. Nie mam pojęcia, dlaczego. Po prostu czekałem, aż wreszcie będę mógł go dać mojej największej i jedynej miłości. Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy. Nie dane nam było nacieszyć się sobą. Po chwili cała zgraja wpadła do sali, a ja po cichu wyszedłem i zadzwoniłem do Pepa.
-Dzień dobry.
-Witaj Mario.
-Mam pytanie.
-Słucham Cię.
-Czy zgadza się Pan, abym mógł poprosić Natalię o rękę? To znaczy. Czy mógłbym prosić Pańską córkę o rękę? To znaczy. Czy mógłbym prosić Pana o rękę Pańskiej córki - język mi się plątał. Odkąd odszedłem z Bayernu, to zwracałem się do ojca Natalia przez 'Pan'.
-Spokojnie - zaśmiał się - Tak.
-Uff, to dobrze, bo się zgodziła godzinę temu - usłyszałem śmiech byłego szkoleniowca - Przepraszam, ale muszę kończyć. Do widzenia.
-W Dortmundzie będę jak najszybciej. Do widzenia
Wróciłem do Natalii i chłopaków.
*Natalia*
Mario jest moim narzeczonym. Jestem taka szczęśliwa, a zarazem smutna, ponieważ straciłam dziecko. Mój przyszły mąż wyszedł, kiedy wpadli chłopcy. Zaczęli mnie ściskać i opowiadać co mnie ominęło.
-Wygraliśmy Super Puchar Niemiec - krzyknął Marco.
-Gratuluję. Szkoda, że tego nie widziałam - posmutniałam.
-Nagraliśmy Ci - wyszczerzył się Robert.
-Kocham Was, ale nie mówicie jaki wynik - zaśmiałam się.
-My Ciebie też. - odparli.
-A to Ci powiemy - zaśmiał się Ilkay.
Do sali wszedł Mario i usiadł obok mnie.
-Pytałem lekarza, kiedy Cię wypuszczą i wypis dostaniesz jutro rano. Wyniki wyszły dobre.
-Ej, czy Wy - Kuba był zdezorientowany.
-Tak - powiedział dumnie Mario.
-To dlaczego my o niczym nie wiemy? - oburzył się Miki.
-Ale czekaj, czekaj. Co Ty masz na palcu - spostrzegł Lewy.
-Nic - zaśmiałam się, a Götze razem ze mną.
-Pokaż tę rękę - Łukasz złapał moją dłoń - ej, to jak zaręczynowy wygląda.
-No fakt - poparł go Kuba.
-Może dlatego, że to zaręczynowy - odpowiedział mój narzeczony.
-Seeeriooo? - zdziwili się piłkarze. - Gratulacje.
-Dobra, Grubasie. Z jakiej gumy go masz? - śmiał się Kuba.
-A wal się - oburzył się.
-Oj, Kochanie - pocałowałam go w policzek.
Chłopcy posiedzieli jeszcze chwilę i wyszli. Został tylko Mario i Marco, któremu o 22:30 udało się wyciągnąć mojego ukochanego do domu. Pomogłam mu, wyganiając go do domu. Udał obrażonego, ale gdy tylko go pocałowałam od razu przestał. Drzwi się zamknęły i zostałam sama na sali.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Heej! <3
Jest to ostatni rozdział ;c
Okropnie ciężko mi się rozstać z tym opowiadaniem, dlatego...
Jest to ostatni rozdział ;c
Okropnie ciężko mi się rozstać z tym opowiadaniem, dlatego...
Nie kończę pisania, mam dla Was kolejne opowiadanie. Tak jak wyszło z ankiety, będzie ono dotyczyło Mario Götze. Link do opowiadania podam przy epilogu.
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze!!! <3
Dziękuję!!! Kocham Was baaaardzo mocno.
JESTEŚ NIESAMOWITA !!! booskie <3 tylko szkoda ze Natka straciła maleństwo ta głupia Ann ! ;/ Czekam na kontynuacje ;* :) Pozdrawiam życzę weny xd
OdpowiedzUsuńboże to jest cudowne! *o* neext! ♥
OdpowiedzUsuńGusiaa
No dlaczego oni stracili dziecko za co?! Ann po prostu zastrzelić Mario jaki romantyk rozdział zajebisty, szkoda że już kończysz tego bloga, bo jesteś genialną pisarką, twojego nowego bloga na pewno będę czytać. Buziaczki czekam na epilog.
OdpowiedzUsuńTo jest boskie :)! Cudo! Czekam na na koniec ;);(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze weny duzo weny !Ola
to opowiadanie jest genialne...! ciekawe jak sie zakonczy :]Super piszesz uwielbiam twoje opowiadania :*
OdpowiedzUsuń