środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 4.

    Poszłam na trening z tatą. Zobaczyłam piłkę i zaczęłam kopać. Po chwili przyłączył się do mnie tata. Mieliśmy przy tym dużo zabawy, ale co się dziwić, oboje kochamy piłkę nożną. Od zawsze w nią grałam, dlatego koledzy zawsze przychodzili po mnie. Nie wiedzieli kto jest moim tatą, nie chciałam, żeby ktokolwiek o tym wiedział. Bałam się, że ktoś mógłby mnie lubić za to kim jest mój tata, a nie za to jakim ja jestem człowiekiem. Zawsze miałam dobry kontakt ze wszystkimi, ale nie miałam nigdy takiej osoby, której mogłabym powiedzieć wszystko. Nie miałam, dopóki nie poznałam Wiktorii i Ewy. Są mi bardzo bliskie. Jak rodzina. Pierwszą poznałam Wiktorię, dopiero ona poznała mnie z Ewą i chłopakami. Wtedy jeszcze nie była z Marco. Poznałyśmy się na boisku. Obie ograłyśmy chłopaków. Tak, my. Dwie dziewczyny. I tak rozpoczęła się nasza przyjaźń. Okazało się, że obie kochamy piłkę nożną i Borussię Dortmund. Potem poznałam Ewę i chłopców. Moje wspomnienia i kopanie piłki z tatą przerwał Mario, który podszedł w pewnym momencie. Tak, ten Mario. Mario Götze. Podszedł i poprosił o rozmowę. Zgodziłam się. Odeszliśmy na bok. Patrzyliśmy się na siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy. Poczułam jego dłoń na swojej. Delikatnie jej dotknął. Uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił i już pewniej chwytając moja rękę zbliżył się do mnie. Odległość pomiędzy nami malała. Bardzo szybko malała.
-Natalia. Kocham Cię - wyszeptał mi w usta - wyjazd z Dortmundu był najgorszym co mogłem zrobić. Gdyby nie mój wyjazd to moglibyśmy być razem, ale wszystko spieprzyłem.
    Granica między nami całkowicie zmalała. Poczułam jego usta na swoich. Delikatnie je muskał, jakby się bał, że mi coś zrobi. Lekko rozchyliłam usta, a on już pewniej zaczął całować. Usłyszałam brawa i gwiazdy. Oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy. Podeszliśmy się do piłkarzy, którzy stali obok bramki. Byłam taką szczęśliwa. Nareszcie w pełni szczęśliwa. Tylko jego mi brakowało.
-Kocham Cię. Nareszcie mam Cię przy sobie - powiedział mi do ucha przytulając mocniej do siebie.
    Taaaak. Ten mały głosik w mojej głowie krzyczał ze szczęścia. Obraz zaczął mi się rozmazywać. Czułam jakbym odpływała. Przed moimi oczami robiło się na przemian, raz jasno, a raz ciemno.
-Natalia! Natka - usłyszałam głos taty - wstawaj. Chciałaś iść ze mną na trening.
-Tak, już wstaje - powiedziałam zaspana - Która godzina? - zapytałam.
-7:00, a na 8:00 musimy być w ośrodku treningowym - oznajmił mi.
    A więc to był sen. To był sen. Więc to nie jest prawda. Nie jestem z Mario.
-To był sen - powiedziałam do siebie, gdy taty nie było już w pokoju.
    Niechętnie zeszłam z łóżka i popatrzyłam w okno, w celu oszacowania jaka pogoda. Gdy zobaczyłam słońce, to stwierdziłam, że musi być ciepło. Zabrałam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki się odświeżyć. Ubrałam się i delikatnie pomalowałam. Moje malowanie zawsze kończyło się na delikatnym podkładzie, pudrze oraz tuszu do rzęs. Dla mnie w sam raz. Może i miałam dużo kosmetyków, ale praktycznie ich w ogóle nie używałam. Ogarnięta zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni, w której był już tata. Wzięłam szklankę i nalałam do niej wody.
-Smacznego - powiedziałam do taty, który jadł.
    On tylko skinął głową w geście podziękowania i posłał mi uśmiech. Wróciłam do pokoju po torebkę, sprawdziłam jeszcze czy mam w niej wszystko co potrzebne, włożyłam telefon do kieszeni i wyszłam.
-Gotowa? - usłyszałam tatę.
    Wzięłam banana z kuchennego blatu i wyszłam z domu, a tata za mną. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy na trening. Jedząc owoc zabrany ze sobą rozmyślałam o śnie. Tak bardzo chciałam, żeby to było naprawdę, ale co ja mogę. Westchnęłam i zaczęłam rozmowę z tatą. Po chwili byliśmy na miejscu. Zauważyłam, że na parkingu stoi Javi, więc do niego podeszłam.
-Czekałem na Ciebie - przytulił mnie.
-Hej, idziemy? - zapytałam.
-Thiago w odwiedziny wpadnie to poczekamy jeszcze na niego, ok?
-Jasne. Biedny - westchnęłam.
-Kto biedny? - zapytał i pocałował mnie w policzek sam zainteresowany.
-Ty - zaśmiałam się - chodźmy.
    Poczułam, że się unoszę. Straciłam grunt pod nogami. No tak. Martínez. I wszystko jasne.
-Martínez! Zostaw mnie. - nic sobie z tego nie robiąc szedł śmiejąc się razem z Thiago - no ej. Mam nogi i umiem chodzić - nadal nic - Postaw mnie na ziemię - podniosłam głos, a oni nadal się śmiali. Poczułam dłoń na moich czterech literach. - Javi zabierz łapy z mojego tyłka - tym razem już krzyknęłam, a on posłusznie zabrał swoje ręce.

*Mario*
    Byłem już przebrany i bawiłem się piłką. Moje zajęcie przerwał czyjś głos. Bardzo znajomy mi głos. Uwielbiam jak wymawiał on moje imię. To głos Natalii. Zacząłem się rozglądać, gdzie ona jest. Skąd on dobiega. Myślałem, ze może już wariuję i tylko mam jej głos w głowie. Wtedy zobaczyłem Thiago i Javiego. Ale kogo on ma przerzuconego przez ramię? Natalię? Usłyszałam, że krzyknęła, aby zabrał ręce z jej tyłka. Aż się we mnie zagotowało. Tak, jestem zazdrosny. Cholernie zazdrosny.
-Mario, a Ty butów zapomniałeś? Gdzie masz korki? - zapytał trener.
    Popatrzyłem na obuwie i wróciłem do szatni, aby je zmienić.

*Natalia*
    Javi mnie wreszcie postawił. Był z siebie bardzo zadowolony. Wiedziałam, że dzięki niemu wyglądam jakby przeszło tornado, a ja była w jego centrum. Podeszłam do taty, a oni poszli się przebrać.
-Tato, mogłabym lusterko? Jest w toalecie? Mogłabym iść? - zasypałam go trochę pytaniami, a on tylko się zaśmiał i kiwnął głową.
-Pierwsze drzwi na lewo, ale najpierw skręć w korytarz po prawej. Tylko nie przestrasz chłopaków, bo z kim będę trenował? - nadal się śmiał.
-Okej. Baaardzo śmieszne - posłałam mu uśmiech, parskając przy tym śmiechem.
    Poszłam szukać toalety. Skręciłam w prawo i już chciałam wejść do łazienki, gdy poczułam czyjąś dłoń na plecach. Pomyślałam, że to Thiago i nic sobie z tego nie robiłam. Poczułam, że delikatnie mnie popycha do środka. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, kiedy się odwróciłam zamurowało mnie. To nie był Thiago...

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Hej :)
Co tam u Was? :P
Przed nami kolejny rozdział, co o nim sądzicie?
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia :)
Pozdrawiam i do następnego ♥

4 komentarze:

  1. Jak zwykle bosko, nie mogłam się oderwać!
    Jesteś wielka! ;)
    to był sen ;( szkoda. nie Thiago to pewnie Mario ! czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny ! < 3
    Szkoda, że to sen ;cc
    Dawaj szybko następny. Nie trzymaj tyle w niepewności. Skoro to nie Thiago to kto? Może Mario? :?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział jest naprawdę rewelacyjny!Naprawdę jestem bardzo ciekawa dalszych wydarzeń.
    Pozdrawiam :* Gusia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no sweet <3

    OdpowiedzUsuń