*Mario*
*Natalia*
Obudziłam się w wtulona w silne ramiona mojego chłopaka. Jak to pięknie brzmi. Mój chłopak. Dobra, ogarnij się idiotko. Jeszcze chwilkę. Mój Mario. Okej, to mi się nigdy nie znudzi. Pocałowałam go i oparła głowę o jego ramię.
-Jak się spało Księżniczko? - zapytał.
-Z Tobą? Cudownie - pocałowałam go w policzek i delikatnie się podniosłam - która godzina?
-9:00 - odpowiedział patrząc na ekran telefonu.
-Chętnie bym z Tobą poleżała, ale wstaje - zaśmiałam się na widok miny Götzego.
-Nieee - zawył piłkarz - kocham Cię.
-Ja Ciebie też, ale wstaję.
Pomocnik jedynie westchnął i położył się zwracając głowę ku mnie, a także lustrując każdy mój ruch, nawet ten najmniejszy. Słyszałam jego pomruki przez co uśmiechałam się pod nosem. Poszłam się odświeżyć i pomalować. Dzisiaj jedynie spięłam grzywkę i otulona ręcznikiem wyszłam po ciuchy. Mario, gdy mnie tylko zobaczył, to z prędkością światła znalazł się przy mnie przyciągając do siebie. Oczywiście chciał się pozbyć mojego jedynego okrycia, które swoją drogą było skąpe. Wyminęłam go zabierając wcześniej przygotowane ciuchy i udałam się szybko do łazienki wystawiając mu język. Ubrana zeszłam do kuchni, w której był już mężczyzna i przygotowywał, jakże trudne śniadanie... płatki z mlekiem. Zabrałam miskę i już chciałam wlać mleko.
-Co Ty robisz? - zdziwił się.
-Chcę wlać mleko?
-Ale to nie tak - mówiąc to podkręcił głową z dezaprobatą - najpierw wsypujesz płatki, a dopiero potem mleko.
-Ale ja zawsze płatki dodaję dopiero, gdy mam już wlane mleko.
-Daj, Ty nie umiesz - zabrał mi miskę oraz mleko.
-Ale ja nie lubię takich okropnie zmoczonych płatków - podniosłam głos, wlałam mleko oraz zabrałam płatki i usiadłam przy wyspie kuchennej.
-Przepraszam - pocałował mnie w szyję.
-To ja przepraszam - odpowiedziałam - smacznego.
-Smacznego. Zabieram Cię dzisiaj na spacer - mówiąc to złapał mnie za rękę.
Zawsze kłóciliśmy się o głupoty i szybko godziliśmy. Mario został do 12:00, a potem udał się do siebie. Odprowadziłam go do drzwi, przy których czule się pożegnaliśmy, a sama wróciłam do kuchni i zabrałam się za zrobienie obiadu dla taty. Otworzyłam lodówkę, ale nie znalazłam w niej produktów, z których mogłabym zrobić coś dla ojca. Włożyłam więc portfel do torby, którą założyłam na ramię i udałam się do sklepu na małe zakupy. Droga bardzo szybko mi minęła i już po 6. minutach byłam w markecie i wkładałam do koszyka produkty, które mogły się przydać. Ziemniaki są, pomidory też, mięso mam, teraz jeszcze torebka z sosem i mogę iść do kasy. Tylko gdzie ona jest. Mój wzrok krążył po półkach z przyprawami i sosami. Mam, ucieszyłam się w duchu. Ale sięgnięcie po nią takie proste nie będzie, ehh. Prawie najwyższa półeczka i jak ja mam tam dosięgnąć? Już stałam na palcach i wyciągałam rękę by spróbować szczęścia i dostać to czego potrzebuje.
-No cześć Piękna - usłyszałam obok ucha głos mężczyzny przez co, aż podskoczyłam ze strachu - przestraszyłem Cię? - zaśmiał się.
-Javi nie strasz ludzi - zaśmiałam się.
-Proszę. To, to?
-O dziękuję, tak to - odpowiedziałam, gdy podał mi saszetkę, której potrzebowałam.
-Natalia, może wyskoczymy gdzieś dzisiaj?
-Javi, przepraszam, ale jestem już umówiona.
-Rozumiem - uśmiechnął się delikatnie - to innym razem.
-Jasne. Ja się już zbieram, bo tata chyba niedługo będzie - pomachałam mu i udałam się do kasy
Zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu udając się do domu. Gdy znalazłam się w kuchni szybko wypakowałam produkty i zabrałam się za przygotowanie obiadu. Zrobiłam zapiekankę ziemniaczną i zadowolona z siebie usiadłam na kanapie. Wzięłam do ręki telefon. Miałam 4 nieodebrane połączenia. Jedno od taty i 3 od Mario. Wybrałam numer Götze i po chwili usłyszałam jego głos.
-Kotku.
-Coś się stało?
-Tęsknię - miałam przeczucie, że się teraz uśmiecha.
-Dopiero się widzieliśmy - zaśmiałam się.
-Widzisz, musisz ze mną zamieszkać.
-Chciałabym, ale studiuję w Dortmundzie. Niedługo muszę wracać.
-Wiem, nie wytrzymam bez Ciebie. Dopiero Cię odzyskałem i już się rozejdziemy.
-Będę przyjeżdżać, gdy będę mieć czas. Muszę jeszcze zadzwonić do taty.
-Dobrze, przyjdę po Ciebie o 19:00.
-Pa.
No to teraz tata, który od razu odebrał.
-Kiedy będziesz? - zapytałam od razu.
-Już prawie jestem.
-Dobrze.
Po kilku minutach tata znalazł się w domu.
-Zaraz będzie obiad.
-A co?
-Zapiekanka z ziemniakami.
-A kiedy wyjeżdżasz?
-Za dwa dni.
-Szybko. Kiedy potem przyjedziesz.
-Gdy tylko będę mogła, ale na pewno zobaczymy się na finale Pucharu Niemiec - uśmiechnęłam się.
Obiad minął nam w miłej atmosferze. Chwilę porozmawiałam z tatą, a potem zadzwoniła Wiktoria.
*Tymczasem w domu Thiago*
-Tak jak Ci mówiłem, spotkałem dzisiaj Natkę w sklepie. Spytałem ją o spotkanie, ale powiedziała, że jest już umówiona. Ciekawe z kim. A niedługo wyjeżdża. Chcę z nią gdzieś wyskoczyć.
-Zobaczymy się na pewno na finale Pucharu Niemiec i ją odwiedzimy - powiedział Thiago.
Myśli Martíneza krążyły wokół córki trenera. Zakochał się w niej. Gdy ją poznał od razu mu się spodobała. Nigdzie nie znalazł takiej dziewczyny jak Natalia. Cholernie mu się podoba, coraz ciężej mu to ukrywać. Nawet Thiago nie powiedział o tym jakimi uczuciami darzy córkę trenera, ale czuje, że musi to zrobić. Może uda im się związać razem?
to jest po prostu genialne *.*
OdpowiedzUsuńWspaniały jak zawsze <3 gusia
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńOla